Od wczesnych lat dziecięcych czytam opowieści z autorskich światów różnych twórców. Zaczynałam od mrocznego świata Ewy Szelburg-Zarembiny i jej wierszowanego zbioru dla dzieci „Idzie niebo ciemną nocą”. Wtedy pierwszy raz poczułam, że słowa mają moc i niosą magię. Chłonęłam tę poezję z wypiekami na twarzy i zupełnie nie raz.
Później pochłonął mnie, jak i miliony innych czytelników, świat przedstawiony w cyklu o Harrym Potterze. Nie zliczę, ile razy czytałam tom po tomie – jeszcze raz i jeszcze raz. Kiedy później studiowałam polonistykę, chciałam dla odmiany poznać przede wszystkim literaturę rodzimą i współczesną, tak też się stało, było bardzo intensywnie!
Tak zatoczyło się koło, bo od „Idzie niebo ciemną nocą” do „Ciemno, prawie noc” Joanny Bator. Na spotkaniu autorskim pisarka powiedziała, że pomysł na książkę zaczyna się u niej od słów lub wyrażeń. Sformułowanie „ciemno, prawie noc” chodziło jej po głowie tak długo, aż powstała książka, w której – jak także ujawniła – swój udział mieli i redaktorzy.
Żeby była jasność – nie wydobywam z tekstów magii czy mocy. Może niedosłownie! Myślę, że magia tkwi zwykle przede wszystkim właśnie w nim – w pomyśle. To, jaki autor ma język, którym ten nieustannie rozwijający się pomysł opisuje, jest nieco inną już bajką. Redakcja i korekta tekstów, jak uważam, to w końcu dziedziny przede wszystkim języka.
Dlatego czytam i poprawiam z niezwykłą uważnością i wrażliwością – na język autora, słowo po słowie, zdanie po zdaniu i akapit po akapicie. Czytam wszystko, co poprawiam, wielokrotnie. Stawiam na jasność przekazu, aby pomysł autora na powieść czy tekst innego rodzaju, został przedstawiony jak najlepiej.
Jasność to jednak nie zawsze prostota. Język literacki rządzi się swoimi prawami, jest czasem zawiły, czasem trudny, bo tym właśnie jest literatura – myśleniem. Prosty język nie jest dla mnie tak atrakcyjny jak jasny język. Musi być „jasno”. Co, podkreślam, nie znaczy „prosto” czy „łatwo”. Jasno to: jednoznacznie, wystarczająco, w punkt.
Jasności sprzyjają różne dobroci jak: zasady pisowni języka polskiego, gramatyka, znaki przestankowe. Ty nie musisz się na tym wszystkim znać. Znaj się na swoim pomyśle, wymasteruj go jak tylko możesz, a poprawność językową zostaw mnie. Jako redaktorka gwarantuję Ci jasność – Twój pomysł, który chcesz dać światu, pozostanie prawdziwy.
W roli korektorki, kiedy tekst jest po redakcji, doprowadzę Twój tekst do mistrzostwa w zakresie składni, gramatyki, ortografii, interpunkcji… Czytam wielokrotnie – mocno staram się, aby tekst był nieskazitelny i wolny od pomyłek. Także tych, które redakcja – z racji wielu innych zadań – mogła pominąć. Cel: zielone światło dla Twojej publikacji.
Dokładność to moja główna cecha. Zaraz po niej kreatywność, bo nie ma dobrego redaktora bez szczypty, a właściwie pokładów…, wyobraźni. Redaguję. Wykonuję korekty. Słowo po słowie, sprawia mi przyjemność odkrywanie tekstu i dostosowywanie go do czytelnika tak, aby ten w efekcie czytał go z pasją i zaciekawieniem.
